Camila Cabello – Camila [RECENZJA]

Kto z was nie nucił sobie jakże chwytliwego Havana, ooh-na-na? Ten, kto choć od czasu do czasu włącza odbiornik radiowy bądź telewizyjny, musiał się natknąć na Havanę. Choć kawałek ten jest typowo wakacyjny, został wydany dopiero 8 września. Mimo to zdobył sympatię całego świata i stał się wałkowany niczym ciasto na święta aż do obrzydzenia. Jego wykonawczynią jest Camila Cabello, która jeszcze jakiś czas temu była jednym z ogniw girlsbandu o jakże ambitnej  nazwie Fifth Harmony. Postanowiła jednak z niego odejść i, jak się okazuje, aż do teraz jej się za to obrywa od dawnych koleżanek z zespołu. Czy słusznie? I czy sama Camila podwyższyła poprzeczkę muzycznemu przemysłowi swoją debiutancką płytą?

Czytaj dalej „Camila Cabello – Camila [RECENZJA]”

Thomas Azier – Rouge [RECENZJA]

Wciąż zaskakuje mnie, jak to jest, że bywa tak, że artyści, którzy tworzą rzeczy oryginalne, ambitne, nie są zauważani przez szerokie grono odbiorców, a ci niewnoszący nic ciekawego do muzycznego świata, z przeciętnymi piosenkami, stają się idolami milionów homo sapiens. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, z czego to wynika (promocja, narodowość, charyzma itd.), co nie zmienia faktu, że czuję przez to nierzadko coś w rodzaju bólu wewnętrznego.

Czytaj dalej „Thomas Azier – Rouge [RECENZJA]”

Piotr Zioła – Revolving Door [RECENZJA]

Ta recenzja będzie wyjątkowa z tego powodu, iż będzie ona poświęcona albumowi osobnika płci męskiej, co się zdarzy po raz pierwszy na Symphonii. Bo o panach ostatnimi czasy często się zapomina w showbiznesie, a oni również zasługują na uwagę (i nie mówię tego tylko dlatego, bo też jestem panem!). Piotrek Zioła to dla mnie osobliwe zjawisko. Wysłuchawszy paru jego wypowiedzi w Internecie, dochodzę do wniosku, że jest on albo fałszywie skromny albo po prostu nie do końca wie, co ma czasami powiedzieć, żeby wyszło poprawnie politycznie. W każdym razie jest bardzo ostrożny. Tak samo jest też i na Revolving Door. Ostrożnie, z dystansem i bez niespodziewanych zwrotów akcji.

Czytaj dalej „Piotr Zioła – Revolving Door [RECENZJA]”

Brodka – Clashes [RECENZJA]

Granda była przełomem w karierze Brodki. Przełomem, ale jeszcze nie czymś na tyle rewolucyjnym, co umożliwiłoby nazwanie jej pełnoprawną artystką. Od Grandy upłynęło 6 lat – dosyć spory szmat czasu. Rihanna w ciągu 6 lat wydała 5 albumów (lepszych bądź gorszych), Lady Gaga 4, a Brodka w tym czasie jeździła po świecie, grała koncerty i dopieszczała swoje nowe muzyczne dziecko, którego stylistyka była niemożliwa do przewidzenia. Album był nagrywany w Stanach, co czuć od pierwszych dźwięków. Clashes. Tytuł już mówi sam za siebie, jaka jest nowa muzyka Moniki. Dźwięki -surowe, eteryczne, głośne, przeszywające na wskroś – wszystkie one tworzą muzyczną armię zderzającą się ze sobą w każdej z piosenek. Gama instrumentów użytych na krążku jest obszerna i różnorodna. Stylistycznie trudno sklasyfikować Clashes. Jest to kawał mrocznej materii, zaczerpniętej ze średniowiecznych kościelnych murów, pogrzebowych pieśni czy punkowej sceny z lat 70. Niektórzy twierdzą, że Brodka od teraz jest gwiazdą indie, z czym ja absolutnie się nie zgadzam. Biorąc pod uwagę różnorodność materiału jest to raczej retrospekcja muzyczna, ukazująca eklektyczny zestaw dźwięków, które razem tworzą jedno dzieło sztuki. Mamy typowe dla epoki baroku organy, niepokojące, mrożące krew w żyłach wokalizy, brudne gitary – istny muzyczny melanż.

Czytaj dalej „Brodka – Clashes [RECENZJA]”

Bovska – Kaktus [RECENZJA]

Są takie przypadki, że gdy artysta użyczy swojej twórczości jakiejś telewizji, która następnie wykorzysta ją jako ścieżkę dźwiękową do jakiejś swojej produkcji, to potem, choćby skały srały, i tak dany muzyk będzie kojarzył ci się z tą produkcją. Pani Bovska (oficjalnie Magda Grabowska-Wacławek) jest właśnie przykładem takiego przypadku. Jej Kaktusa od zimy 2016 roku możemy słuchać w czołówce TVNowskiego serialu Druga Szansa z Małgorzatą Kożuchowską w roli głównej. Jak machina ruszyła, tak kolejne piosenki zaczęły umilać czas widzom podczas kolejnych odcinków. Co prawda, w obecnym  trzecim sezonie o wiele więcej jest Sarsy, ale to głównie Bovska kojarzy mi się z Drugą Szansą.  Bezapelacyjnie zarówno serial, jak i wokalistka na tym skorzystali.  Muzyka Bovskiej dodała Drugiej Szansie klimatu i, mimo że nie jest to produkt najwyższych lotów, ambitniejszego wydźwięku w kontekście audio-wizualnym.  Bovska za to zdobyła popularność i mogła wydać swoją debiutancką płytę z większym przytupem. Co kryje się na tym kaktusowym krążku?

Czytaj dalej „Bovska – Kaktus [RECENZJA]”

Brodka – Granda [RECENZJA]

Trudno nagrać coś, co będzie oryginalne artystycznie, niekonwencjonalne, a zarazem osiągnąć sukces komercyjny i wpisać się w gusta mas. Trudno znaleźć i zachować tę cienką granicę alternatywy i mainstreamu. Szczególnie gdy twoja debiutancka płyta była hitem, a druga, nieco bardziej awangardowa, przepadła w tłumie innych albumów. Monika Brodka wydając w 2010 roku Grandę była na krawędzi muzycznej. Albo to, co nagrała, zda sprawdzian, albo figa z makiem.  Cóż, sądząc po Clashes, które ukazało się niecały rok temu i które już nie jest w żaden sposób determinowane przez współczesną, polską popkulturę, rezultat jest raczej jasny.

Czytaj dalej „Brodka – Granda [RECENZJA]”

Maria Peszek – Miasto Mania [RECENZJA]

Budzi kontrowersje, ma swój własny, oryginalny styl i pisze ciekawe teksty – no kurde, zestaw idealny dla moich zbuntowanych uszów. Ostatnio po premierze utworu Modern Holocaust z jej ostatniej płyty Karabin rozpętała piekło między prawicowcami a lewicowcami. Ale dzisiaj przyjrzę się jej debiutowi, który, z czego bardzo się cieszę, został doceniony przez polskich krytyków muzycznych i otrzymał aż trzy nominacje do Fryderyka! Przedstawiam państwu Marię Peszek – piosenkarkę, ale również aktorkę, która już od dzieciństwa jest związana z teatrem z racji zawodu swoich rodziców. Swój pierwszy album – Miasto Mania – wydała jednak dopiero w 2005 roku. Z drugiej strony może to i dobrze. Być może gdyby nagrała płytę parę lat wcześniej, nie byłaby ona tak dojrzała i eteryczna. A taka jest właśnie Miasto Mania – nie ma tam nic przypadkowego, wszystko jest przemyślane i współgra z pozostałymi elementami. A ja jestem fanem albumów koncepcyjnych, które łączy jakaś wspólna myśl przewodnia, a nie takich, które składają się ze zlepków przypadkowo nagranych piosenek podczas nudy w studiu nagraniowym.

Czytaj dalej „Maria Peszek – Miasto Mania [RECENZJA]”

Marcelina – Marcelina [RECENZJA]

Bohaterką tej recenzji będzie dziewczyna, która, jak przypuszczam, jest jeszcze mniej znana niż Sarsa czy Daria, o których wcześniej pisałem. Na dodatek płyta, o której piszę, jest także najmniej znaną z jej dorobku. Cóż… Wcale mnie to jednak nie dziwi. Ale o tym w dalszej części. Mowa o Marcelinie, moi państwo, a konkretnie o Marcelinie Stoszek z Cieszyna. Jest ona absolwentką Akademii Muzycznej w Katowicach. W marcu 2011 roku wyszła jej debiutancka płyta, o jakże zaskakującym tytule, Marcelina. Dla kogo jest właściwie ten krążek (bo na pewno nie dla mas)?

Czytaj dalej „Marcelina – Marcelina [RECENZJA]”

Sarsa – Zapomnij Mi [RECENZJA]

Sarsorogi – znak rozpoznawczy Sarsy, czyli Marty Markiewicz, która zwycięsko wyszła z 5. edycji The Voice Of Poland, mimo że wcale jej nie wygrała.  Na swoim kanale na YouTube publikowała a to kilka coverów, a to kilka autorskich kompozycji (nawiasem mówiąc, bardzo dobrych), próbując przebić się swoim alternatywnym brzmieniem przez ścianę polskiego showbiznesu. Brała udział w różnych projektach, które jednak nie odbiły się szerszym echem. Wszystko ruszyło po dwójkowym programie (w trakcie którego doszło do niewyjaśnionej rezygnacji wokalistki spowodowanej rzekomo wypadkiem, o którym także nic więcej nie wiadomo i na którego temat powstało setki teorii spiskowych). W każdym razie 30 kwietnia 2015 wypuszczony w eter został pierwszy i chyba najbardziej znany, i (nie)lubiany przez wielu singiel Sarsy – Naucz mnie. Prawie cztery miesiące później wydana została płyta – Zapomnij Mi, będąca, jak mówi sama artystka, połączeniem jej alternatywnych korzeni ze szlachetnym popem.   Nie jestem jakimś wielkim fanem jej głosu, który, poza rogami, także jest jej cechą charakterystyczną, bowiem, bezapelacyjnie, wyróżnia się na tle pozostałych polskich wokalistek. I to muszę przyznać. Czy jednak muzycznie Sarsa także ma coś do zaoferowania, czego nie mają jej konkurentki?

Czytaj dalej „Sarsa – Zapomnij Mi [RECENZJA]”

Daria Zawiałow – A Kysz! [RECENZJA]

Przyznam się, że jeszcze rok, półtora roku temu polscy wykonawcy mnie nie interesowali. Ot tak sobie, czasem coś wleciało do ucha, później wylatywało. Wiadomo, kto był kim, niektóre nazwiska znało się z przyczyn czysto naturalnych, ale nie było to nic zapadłego w pamięć.  Muszę jednak stwierdzić, że polski rynek muzyczny, mimo że daleko mu jeszcze do jego zachodniego brata bliźniaka, rozwija się i to w zaskakująco dobrą stronę. Jedną z takich perełek, które dopiero co stawiają pierwsze kroki w tym okrutnym światku, jest Daria Zawiałow. Pierwszy raz usłyszałem o niej przy premierze jej drugiego singla (pierwszy jakoś mi umknął) – Kundel Bury. Co zwróciło moją uwagę to głównie refren, który był tak bardzo nie w moim stylu, a jednocześnie tak świetnie zagrany, że postanowiłem dać tej piosence szansę.  No i potem samorzutnie poszło dalej. Wychodziły kolejne single, dobre zarówno muzycznie jak i lirycznie, aż w końcu nastąpił moment kulminacyjny, na który bardzo długo czekałem, bo miał on zweryfikować czy jednak Daria to nie jest gwiazdką dwóch hitów – wydanie płyty A Kysz!.

Czytaj dalej „Daria Zawiałow – A Kysz! [RECENZJA]”